piątek, 7 listopada 2014

30. Falling For You

To, co zdobyliśmy z największym trudem, najbardziej kochamy. ~Seneka Młodszy

~*~

- Lari! - Danielle była taka szczęśliwa na mój widok - przyszłaś!
Uśmiechnęłam się, kiedy blondynka wskoczyła w moje ramiona i uwiesiła się na mojej szyi jak małpka.
- Jak mogłam nie przyjść? Przecież obiecałam. A wiesz, że mądrzy ludzie zawsze dotrzymują obietnic?
Dotknęła chłodnym palcem mojego nosa, ale nie chciała zejść z moich ramion. Nie było takiej mowy.
- Dani, puść ją - podszedł do nas jakiś brunet i próbował wyswobodzić nas z naszego dziwnego uścisku.
- Nie, w porządku - stęknęłam i poprawiłam sobie Danielle na rękach. Posadziłam ją na brzegu jej łóżka i sama usiadłam koło niej, uśmiechając się lekko do Rossa stojącego w progu drzwi.
Blondyn nie miał pojęcia, co ma zrobić. Czuł się nieswojo, do tego w pokoju przebywał jakiś obcy chłopak.
Słońce, jeżeli jeszcze pomyślisz, że cię zdradzam, to obiję ci tą ładną twarzyczkę.
- Lari, poznaj Drake'a. Drake, to Laura, moja nowa przyjaciółka - wyjaśniła wesoło dziewczynka - a kto tam stoi? - wskazała palcem na mojego chłopaka.
- To mój chłopak, Ross. Bardzo chciał cię poznać.
Mała uśmiechnęła się lekko i podbiegła do zdziwionego Lyncha, kiedy ja miałam czas wstać i podać rękę nieznajomemu.
- Jestem tylko jej kuzynem - powiedział lekko i z cichym westchnieniem spojrzał na kuzynkę - Drake. Jeśli chcesz z nią spędzać czas to musisz mieć dużo energii. Danielle nikomu nie odpuszcza.
- Chyba pozytywnej energii - też spojrzałam z rozczuleniem na małą - to niesamowite. Widzi mnie dopiero drugi raz, a tak się cieszy na mój widok.
Ponownie westchnął, teraz w jego głosie można było usłyszeć zawód.
- Łatwo się przywiązuje. I do niej też się bardzo łatwo przywiązać.
Kiwnęłam lekko głową i podeszłam do następnej dwójki. Dani ciągnęła Rossa za rękę wgłąb sali. Blondyn chyba już się przyzwyczaił do nowej sytuacji, bo pewniejszym krokiem skierował się do nas. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go lekko w policzek, a potem objęłam ramieniem dziewczynkę, która uparcie czegoś szukała w teczce.
- Ale jestem głupia - wyszeptała sama do siebie i klepnęła się w czoło - gdzie ja wsadziłam tą głupią kartkę?
Ross witał się z Drake'm, a ja patrzyłam na poczynania blondynki.
- Znalazłam! - krzyknęła głośno i podskoczyła do góry tak mocno, aż spadłam na ziemię - ojć, przepraszam, Lari, nie chciałam - mimo tej skruchy nie mogłam nie zauważyć uśmiechu błąkającego się w kącikach jej ust i usłyszeć cichego chichotu.
Obaj chłopcy też chichotali.
- Nadęte nastolatki - mruknęłam - może ktoś by się pofatygował i pomógł mi wstać?
Ross od razu się obudził i złapał mnie za dłoń. Dani, której jeszcze chyba było za mało tego wszystkiego złapała mnie za drugą i we dwójkę próbowali mnie podnieść do góry. Z marnym skutkiem. Podobno jestem taka lekka, a Ross nie potrafi mi pomóc z czyjąś pomocą. Co z tego, że to pomoc małej, siedmioletniej dziewczynki.
- Dajcie spokój, poradzę sobie - powiedziałam znudzona i podniosłam się z podłogi - a wszyscy twierdzą, że nie umiem sobie z niczym poradzić - szeptałam sama do siebie.
- No więc, powód twojego upadku z mojego łóżka jest spowodowany, hmm... sama nie wiem czym. Ale chciałam ci coś pokazać, Lari.
Wyprostowała lekko pogiętą z jednego boku kartkę i podała mi ją. Rysował tam się zarys dwóch postaci. Rysy twarzy ani postura nie były widoczne, ale było widać, że ta dwójka jest zakochana.
- Kto to jest?
- Ty - odparła - nie wiedziałam, czy kogoś masz i zaczęłam robić taki szkic. Może ci się spodoba i powiesisz w swoim pokoju, gdy skończę rysować ciebie i Rossa.
- Och, Dani - uśmiechnęłam się delikatnie i przytuliłam dziewczynkę mocno do siebie - dziękuję ci. Jesteś wspaniała.
- Nie, to ty jesteś - wymamrotała i wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.
Czy to możliwe, że między nami jest większa zażyłość niż pomiędzy mną i moją rodziną, w zaledwie dwa spotkania?

~*~

- Lubi cię - powiedział Ross i pocałował mnie w czoło - będziesz dobrą matką.
- Dzięki, Ross - uśmiechnęłam się sarkastycznie - bo ja już myślę o dzieciach.
Przewrócił teatralnie oczami i zaśmiał się cicho, obejmując mnie ciaśniej ramieniem.
Siedzieliśmy właśnie w prawie pustym autobusem, który jechał w kierunku parku. Chciałam w końcu coś porobić gdzieś indziej niż na plaży. Poza tym było za zimno na kąpiele w oceanie.
- Mówiłem ogólnie - wyszeptał mi do ucha, lekko przygryzając jego płatek, na co zadrżałam - już sobie wyobrażam, jak będziemy mieli po dwadzieścia parę lat i gromadka dzieci przy naszym boku.
Westchnęłam cicho czując, jak jego pocałunki zmierzają ku mojej szyi.
- Ross, przestań - poprosiłam cicho.
Mój głos drżał.
- Dlaczego?
- Jesteśmy w autobusie, to podstawowy powód.
Zachichotał cicho, ale usiadł prosto i spojrzał na chwilę na budynek, który mijaliśmy.
- Jesteś strasznie sztywna.
Teraz ja przewróciłam oczami i walnęłam go lekko w ramię.
- Czep się słonia. Czytaj, Van. Ona będzie chętna.
Roześmiał się cicho.
- Wybacz, ale ja szaleję za inną dziewczyną z rodu Marano.
- Hmm, pomyślmy... za Paulem? - spytałam z ironią.
- Normalnie przezabawne.
Wystawiłam mu język.
- W moim wykonaniu wszystko jest cool.
Oparłam wygodniej głowę na ramieniu chłopaka i przymknęłam powieki. Czułam jego wzrok na sobie, ale nie chciałam podnosić głowy. Było mi za wygodnie.
- Bo chcesz mieć dzieci, prawda? - spytał trochę spiętym tonem.
Od małego wiedziałam, że Ross chce mieć co najmniej dwójkę dzieci. Jego marzenia nigdy nie zmieniły się od czternastu lat. Już w piaskownicy, kiedy po raz pierwszy wysypałam na jego głowę całe wiaderko piasku, opowiedział mi o tym. Kocha bardzo młodszego brata, Rylanda. Mając zaledwie kilka lat różnicy opiekował się nim jako dziecko.
- Tak, chcę - westchnęłam cicho - ale jeszcze nie teraz. Chcę skończyć liceum. I może studia fotograficzne. Lub muzyczne.
Dotknął ciepłą ręką mojego policzka.
- Zaraz wysiadamy - oznajmił.
- Nie dacie mi odpocząć - jęknęłam i usiadłam normalnie - w ogóle, co my będziemy robić?
Ross uśmiechnął się głupkowato.
- Spacerować?
Prychnęłam śmiechem i wsadziłam niesforny kosmyk włosów za ucho. Podrapałam się po dłoni i czujnie spojrzałam na staruszkę, która siedziała zaledwie kilka rządków przed nami, odwrócona w naszą stronę. Kobieta wciąż się patrzyła, a ja czułam się nieswojo.
Autobus zatrzymał się na naszym przystanku i wysiedliśmy. Ross złapał moją dłoń w swoją i pociągnął w stronę miejskiego parku. Już przy głównej ulicy można było usłyszeć wrzaski i śmiechy dzieci. Przypomniały mi się moje najlepsze lata dzieciństwa. Żadnych zmartwień, żadnych nienawiści, żadnych problemów i kłótni. Nic już nigdy nie będzie takie same. Te czasy nie wrócą. Możemy iść tylko naprzód.
- Lari, żyjesz? - blondyn mnie szturchnął.
- Lari? Serio? - spojrzałam na niego rozbawiona - ściągasz od Dani.
Uśmiechnął się słodko.
- To takie chwytliwe. I słodko to brzmi.
Resztę popołudnia spędziliśmy razem spacerując po parku. Zrobiliśmy sobie mnóstwo zdjęć, Ross postawił mi kilka lodów i watę cukrową, od czego potem pewnie będę wymiotować, ale było warto; Lynch wydurniał się i bawił się z dzieciakami na placu zabaw, kiedy ja zjadałam swoją kolejną porcję jedzenia. No i wrzucił mnie do fontanny, po czym odwdzięczyłam mu się tym samym udając, że się topię.
Idiota. Od dziecka wie, że umiem doskonale pływać. I wody w fontannie było zaledwie do kolana. Ale warto było.

*********************

Morning :)
Rozdział krótki, ale ostatnio tylko takie mi się udają. Będzie jeszcze kilka rozdziałów, a potem będzie epilog pierwszej części. A będzie się jeszcze działo, oj będzie ;3
Nie mam siły już tu nic dopisywać. Dziękuję Wam, za wszystko! Jesteście wspaniałe ♥
Cierpliwie czekajcie na następny rozdział :)

W środę piszę konkurs z chemii. Będziecie trzymać za mnie kciuki? Dla mnie to bardzo ważne C:

I wpadajcie na Szanell i mój blog. Został odwieszony, rozdział trzeci się pojawił. Każdy komentarz jest dla nas bardzo ważny c;
www.fight-for-this-love-raura.blogspot.com

+

Jeśli ktoś chce, to może pisać do mnie na gg : 3775247
albo na tt : https://twitter.com/kalinowska_ola
Nie gryzę i nie połykam w całości, a chętnie bym z kimś popisała ;3



9 komentarzy:

  1. Zajebisty! :)
    Życzę udanego długiego weekendu ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki słodki rozdział Raura *-* Awww <3 Lari hihi :3 trzymam kciuki za konkurs z chemii <3 i oczywiscie czekam na twoje niesamowite rozdziały /kocham <3333

    OdpowiedzUsuń
  4. Rossy w autobusie??
    Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki świetny rozdział ;) Po prostu cudo, nie mogę się doczekać dalszego ciągu ;) Raura w autobusie o jacy słodcy ;* Kocham ich :) A Dani w ogóle najsłodsze dziecko na świecie ;) Już kończysz? O nie :( Mam nadzieję, że będzie drugi sezon :) Mówisz, że będzie się działo? Trzymam za słowo ;)
    Chamska reklama http://long-is-the-road-to-happiness.blogspot.com To mój nowy i pierwszy blog jaki prowadzę :) Mam nadzieję, że wpadniesz ocenisz to moje "coś" a może dasz też jakąś radę? Jestem niedoświadczona w tych tematach (czyt. blogger) więc będę bardzo wdzięczna za porady od kogoś bardziej doświadczonego ;) Dziś pojawił się prolog ;) Czekam na nexta i trzymam kciuki za chemię ;)
    Pozdrawiam
    Mea :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój pierwszy przeczytany post na tym blogu,ale sądzę że blog ekstra. Raczej będę czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny. To takie urocze, że Lau zajmuje się tą dziewczynką ;)
    Ross chce mieć dzieci. Awww! Sweet.
    Wiem, że jestem spóźniona, ale chyba mi to wybaczysz c'nie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jacy oni słodcy ^-^ :*
    Lau sweet opiekunką hahahaxd
    Rossy musi naprawdę lubić dzieci. :)
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział !! < 333

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne i jak się doda zbliżające się szybko święta to powstaje taki szampański humor. Uwielbiam to :*. Czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń