środa, 9 kwietnia 2014

09. Who Says

ROZDZIAŁ DEDYKOWANY MOJEJ KOCHANEJ CHRISTINIE! ♥



Who says you can't be the best? (tł. Kto mówi, że nie możesz być najlepsza?) ~Selena Gomez [Who Says]

A właśnie? Kto mówi, że nie możesz być najlepsza? Że nie możesz być co raz lepsza z dnia na dzień? Że nie możesz być lepsza od swojego wroga czy prześladowcy?

Nikt. A więc weź się w garść, rusz tyłek i podbijaj świat! 

~*~

9 październik
(niedziela)

Mój codzienny, ukochany rytuał przerwał dzwonek do drzwi. Znowu?! Już drugi dzień z rzędu. Jeśli to znowu będzie Lynch, to go osobiście zabiję parasolką, bo nie chcę go jakoś widzieć dziś. Na wszelki wypadek nałożyłam na siebie leginsy do kolana, a na nogi miękkie kapcie.
Kolejne pukanie.
Abby głośno zaszczekała, budząc się ze snu. Przepchnęła się pomiędzy mną, a ścianą i zbiegła szybko na dół, obszczekując drzwi.
- No zaraz! - warknęłam do suczki - nie każdemu natura dała szybkie łapy!
Wariuję. Wariuję. Powinni mnie zamknąć do wariatkowa. Kłócę się z psem!
Zeszłam leniwie na dół i podeszłam do wyjścia. Otworzyłam drzwi i wytrzeszczyłam oczy. Między mną, a gościem zapanowała nieprzyjemna cisza.
- Mogę wejść? - spytała miło Vanessa, przystępując z nogi na nogę, na progu mojego domu z walizkami u boku.
Wpuściłam ją do środka.
- Zaczekasz chwilkę? - uśmiechnęłam się niemrawo - muszę do kogoś zadzwonić.
Siostra kiwnęła głową i stanęła na środku salonu, wcześniej zdjąwszy buty. Chwyciłam w rękę swój telefon komórkowy i weszłam do kuchni. Wpisałam na klawiaturze numer do matki.
Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci.
Już chciałam się rozłączyć, kiedy usłyszałam jej głos.
- Halo? - spytała znudzona.
- Możesz mi powiedzieć, czemu mi nie powiedziałaś, że przyjeżdża Vanessa? - naskoczyłam na nią.
- Uznałaś, że jej nienawidzisz, więc nie musisz na nią zwracać uwagi.
- Tylko że warto byłoby to wiedzieć!
- Daj spokój, Laura. Ciesz się obecnością siostry i nie marudź, bo nie wiesz, na ile przyjechała.
Zazgrzytałam zębami.
- Ty zapewne się nią nie nacieszysz.
Rozłączyłam się i zdenerwowana rzuciłam telefonem na szafkę. Westchnęłam i zaczęłam się kręcić po pomieszczeniu.
Po chwili poczułam delikatny dotyk na moim ramieniu. Odskoczyłam jak oparzona.
- Czy mogę ci w czymś pomóc? - spytała mnie Ness.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie. Po prostu rozmawiałam sobie z mamą.
- Rozmawiałaś? - siostra spojrzała na mnie sceptycznie - nie wydaje mi się.
I powróciła stara, rządząca się Vanessa.
- Czy to ważne? Dobrze wiesz, jaka jest mama. Nienawidzi mnie.
- Jak to cię nienawidzi?
- Normalnie - mruknęłam - nieważne. Chyba pamiętasz drogę do twojego pokoju, prawda? Czy muszę ci ją wskazać?

~*~

Wiedziałam, że raniłam Vanessę swoją oschłością i docinkami, ale nie mogłam inaczej. Okej, pojechała spełniać swoje marzenia, a ja zachowuję się jak rozwydrzona egoistka, ale zostawiła nas samych. Zostawiła mnie i Paula na pastwę matki, którą, jak ktoś ją wkurzy, to się na nas wyżywa. Kłóci się, daje nam kary, a czasami ponosi ją i do większych. Dlatego jej częste wychodzenie stało się nawet plusem pomimo tego, że się oddaliłyśmy.
Przesiedziałam cały dzień w swoim pokoju. Kręciłam się bez celu. Tu słuchałam muzyki, tu czytałam tą samą książkę po raz setny, tu siedziałam na komputerze. Raz wyszłam z Abby. Van chciała iść ze mną, ale jej odmówiłam mówiąc, że potrzebuję samotności, aby wszystko sobie poukładać. I byłam sama, więc tak naprawdę nie skłamałam.
Matka wróciła z Paulem po 17. Zapanowała wielka radość. Brat rzucał się starszej siostrze w ramiona, a matka całowała ją cały czas w policzki mówiąc, jak bardzo się za nią stęskniła. I tak jutro wyjdzie rano, a wróci wieczorem, więc taka to jest ta tęsknota.
Nie chciałam być już taka zła, więc zeszłam na dół. Przywitałam się z rodzinką.
- Nie cieszysz się z mojego widoku - bardziej stwierdziła niż zapytała Vanessa.
- Dziwisz się? - odwróciłam się do niej, popijając wodę z szklanki - zostawiłaś nas.
- Laura... - brunetka westchnęła - daj spokój, wiesz jak jest. Chciałam spełnić swoje marzenia, a na twoim miejscu nie zakazywałabym sobie tego. Ty też niedługo pewnie je spełnisz.
- Ale nie zostawię swojej rodziny ze względu, jak bardzo bym tego chciała - wycedziłam przez zaciśnięte zęby - a miałam na to mnóstwo okazji. Nie jestem taka.
Odstawiłam półpełny kubek i pobiegłam na górę. Nałożyłam na siebie białą koszulkę na ramiączkach i granatowy dres. Na nogi trampki i zbiegłam na dół.
- Wychodzę.
- Od kiedy ty chodzisz biegać? - spytała mnie mama.
- Od dziś.
- Mogę iść z tobą? - spytała Van - chcę porozmawiać na osobności.
Westchnęłam.
- Masz pięć minut, aby się przebrać. Inaczej idę bez ciebie.
Siostra kiwnęła głową i potruchtała szybko do swojego pokoju. Po dwóch minutach zbiegła w niebieskim dresie. Związałam włosy w wysokiego kucyka i razem wybiegłyśmy z domu.
- Jest szansa, że będą między nami cieplejsze stosunki w czasie mojego pobytu? - zadała mi pytanie po kilku minutach.
- A na jak długo przyjechałaś?
Wzruszyła ramionami.
- Na jak długo będziesz chciała.
Spojrzałam na nią, przystając.
- Na ile ja będę chciała? Możesz w ogóle nie wyjeżdżać.
Uśmiechnęła się. Zrobiło mi się gorąco, więc przewiązałam bluzę w pasie.
- To naprawdę miłe, dziękuję. Wiesz, że nie chciałam was zostawiać. Teraz postaram się znaleźć jakiś casting tu, abym nie musiała wyjeżdżać.
Zaczęłyśmy znowu biec.
- A tak w ogóle co u Lynchów? Dawno nie widziałam takiego stada pajaców - roześmiała się.
Nie zawtórowałam jej.
- A ja widzę tą watahę ostatnio aż za często. Oczywiście oprócz Ross'a, na którego jestem wprost zmuszona. A co ma być? Lynch udaje, że jestem jego największym wrogiem i próbuje mnie ze wszystkich sił upokorzyć na oczach szkoły. Ostatnio rozwaliłam bluzkę Rocky'ego. A z resztą za bardzo nie rozmawiałam.
- Och - jęknęła - kolano mi strzyka.
Skuliła się i pomasowała swoją nogę.
- Chcesz wrócić? - zaproponowałam.
Pokręciła przecząco głową.
- Nie ma mowy. Straciłam kondycję i muszę ją odzyskać. A co do Ross'a, naprawdę nie wiem, co go napadło. Byliście takimi dwoma słoniami w dzieciństwie, które trzymają się w stadzie.
- Dzięki za porównanie do słonia - mruknęłam z ironią - dodatkowo dlatego, że jestem zgrabna i powabna.
Siostra wybuchnęła śmiechem.
- Jasne. Wmawiał to sobie dalej.
Przez kochaną brunetkę mój umysł zalały przyjemne wspomnienia z Rossem w roli głównej. Nasze wspólne zabawy, spędzanie czasu. Widzieliśmy się codziennie. Codziennie mnie wspierał, rozśmieszał i pozwalał, abym się w nim zakochiwała. Pieprzony egoista.
Przez nieuwagę straciłam panowanie nad tym, gdzie biegnę. Z przemyśleń wyrwał mnie krzyk Vanessy.
- Laura, uważaj!
Prawie wpadłam pod samochód. Prawie, bo kierowca zatrzymał wóz z piskiem opon, a ja ledwo dotykałam karoserię. Wpadłam w histerię, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. W moich wspomnieniach było tak pięknie, ale to już przeszłość. Fikcja. Nie potrafiłam w to uwierzyć. Stałam na środku jezdni, powodując korek i zalewając się łzami, ale w moim życiu to była normalka.
- Czy ty dziewczyno jesteś normalna? - z auta wysiadł młody chłopak, może w moim wieku.
Był przystojny i dobrze zbudowany, ale ledwo na to zwracałam uwagę.
- Mógłbym ci coś zrobić!
- Ja... ja... - nie umiałam się wysłowić - prze..przepraszam.
Trochę złagodniał.
- Luke, ogarnij - jego towarzyszem był pewnie jego kumpel albo brat - przecież nic się już nie stało.
- Nie jestem już zły. Po prostu mógłbym jej coś zrobić, a nie mam ochoty nikogo zabijać.
- Ja naprawdę przepraszam - zaczęłam gorączkowo wycierać twarz rękoma, aby w jakimkolwiek stopniu ukryć moją chwilę słabości - nie chciałam zrobić czegoś złego.
- Spokojnie. Już dobrze. Na następny raz uważaj.
Poklepał mnie po ramieniu i mrugnął do mnie, wsiadając do auta. Zeszłam z ulicy i usiadłam na ławce obok. Vanessa usiadła koło mnie, obejmując mnie ramieniem.
- Lepiej już wracajmy - wyszeptała.
Pokiwałam głową zaciskając oczy, aby znowu z nich nie poleciały łzy.

~*~

*Olivia*

Dzwoniłam kilka razy do Laury, ale nie odbierała. Miała tak czasem, gdy chciała spędzić samotnie dzień, więc jej nie zamęczałam. Z nudów zadzwoniłam do Leo, Caluma, Christie i Raini, koleżanki Ross'a, aby z nimi spędzić dzień. Postanowiliśmy się spotkać w parku o 15.
Przygotowałam się i wyszłam na umówione miejsce. Dotarłam na czas na moim ulubionym miejscu przy fontannie. Raini jak zawsze była punktualna, ale tylko ona. Nikogo więcej nie było.
- Hej Raini - uśmiechnęłam się do koleżanki, obejmując ją lekko - co tam?
- A nic - odwzajemniła mój gest - a gdzie Laura? Będzie?
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Ma swój samotny dzień.
- Chciałabym ją w końcu poznać.
- Ja też bym chciała, aby to było takie łatwe. Po prostu przyjaźnisz się z Lynchem, a wiesz, jakie między nimi są stosunki.
- Czasem mnie to dziwi. Są ciekawym przypadkiem - powiedziała - niby się nienawidzą, ale Ross źle znosi jej nieobecność w szkole. Chodzi struty i jakoś nikomu nie dokucza - zachichotała - jak to ma w zwyczaju. A Laura też na niego nie patrzy do końca jak na wroga. Pamiętasz wtedy, kiedy nie było was obu? Lynch ględził tylko o was.
Zachichotałam.
- Los starych papużek nierozłączek. Przyjaźń na zawsze pozostanie w ich sercu nawet jeśli będą sobie wmawiać, że się nienawidzą.
- Mogę się założyć, że niedługo będą razem albo chociażby się pogodzą.
Pokiwałam głową.
Po chwili dołączyła do nas reszta przyjaciół.
- Hej!

**********************************************

Hej ho, hej ho!
Jestem padnięta, ale skończyłam rozdział *.*
Myślę, że wyszedł mi nawet nawet :)
Liczę na dużo motywujących komentarzy! ♥
Nie przedłużam...



Dziękuję za 6000 wyświetleń ♥

9 komentarzy:

  1. Czad, ideał. Nie da się tego opisać.
    Magia piękno i ciasteczko.
    Mam nawet wierszyk:
    Wszystko już kwitnie
    Wiosna już idzie
    Twój rozdział wyszedł wyśmienicie.
    Nie jestem za dobra w poezji, ale jest coś.
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooooo. Dziękuję za dedyk:-) . Kocham ten rozdział. Porównanie Laury i Rossa do stada słoni. Genialne. Ciszę się, że o mnie pamiętasz. :-) . Przypominam sobie, że to na twoim blogu stawiłam swego pierwszego komentarza. Ty i Elcia w dużej mierze przyczyniłyście się do powstania mojego bloga.
    Christine

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3
    Cieszę się, że Lau poprawiła stosunki z Vanessą :)
    Czekam niecierpliwie na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!! Nie potrafię doczekać się nexta!! =]

    OdpowiedzUsuń
  5. Psiekny rozdział!!! Raini i Olivia maja rację. czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń