czwartek, 17 lipca 2014

22. Home

Kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda zdąży włożyć buty ~Terry Pratchett

Taka jest prawda. Weźmy na przykład show-biznes, w którym nigdy nie chciałam się znaleźć. Gwiazda zrobi jedną głupotę, potem jest posądzana o różne rzeczy, pokłamie, pokłamie, a potem dopiero prawda wyjdzie na jaw. Moim zdaniem to głupota. I kariera wielkiej gwiazdki się kończy.
Po co kłamać? Wszystko wyjdzie na wierzch, wszyscy dowiedzą się prawdy. Szczerość do podstawa w związkach męsko-damskich, przyjaźniach i we wszystkim, co istnieje. Ja prawie nigdy nie kłamię, a ja tak, to tylko w słusznej sprawie.

~*~

28 październik
piątek

Tak się cieszę, że już prawie weekend. Od rana omijam Ross'a szerokim łukiem. Okej, słowa Dove były miłe, ale też takie niespodziewane. Patrzyłam płytkę - cała rozmowa była nagrana, wszystko się zgadzało. Tylko czemu jej tak bardzo zależało, żebym uwierzyła?
Unikanie Ross'a udawało mi się - choć widziałam go kilka razy i domyślam się, że on też, to specjalnie uciekałam w tabun uczniów, chowając się przed nim. Zachowuję się jak tchórz, ale nie potrafię inaczej. Kocham go, ale nie potrafię spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że o wszystkim wiem.
Siedząc sobie na matmie, znudzona szkicowałam różne postaci z tyłu zeszytu. Po skończeniu rysunku złapałam się na tym, że narysowałam siebie i Ross'a, trzymających się za rękę. Wściekła wyrwałam kartkę i wrzuciłam ją do plecaka i spojrzałam na Ross'a, siedzącego na pierwszej ławce razem z Dove.
Ugh, przeklęty Lynch!
Miałam ochotę wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy i wydłubać oczy. Wylądować na ostrym dyżurze i nigdy więcej nie móc już go widzieć.
- Panno Marano, wszystko w porządku? - spytała mnie nauczycielka.
I znów cała klasa patrzyła prosto na mnie. Uch, czy mogę tę panią zwyzywać?
- Nie, nic nie jest w porządku - wymamrotałam, chowając głowę między ręce - mogę wyjść do toalety?
- Tak - powiedziała zaskoczona - czy coś się stało?
Szybkim ruchem wstałam, niechcący wywalając krzesło, na którym siedziałam. Niedbałym ruchem postawiłam go do pionu i prawie biegiem skierowałam się do drzwi.
- Tak - ucięłam krótko i wyszłam z klasy.
Kto by pomyślał, że to wszystko będzie takie ciężkie?
Po moich policzkach spływały łzy, których nie mogłam powstrzymać, co było nowością dla spotkanych uczniów, bo prawie wszyscy uważali mnie za wredną sukę bez uczuć. Miałam ochotę się pociąć czy coś, ale nie mogłam. Musiałam być silna dla... nawet sama nie wiem, kogo.
Po kilkunastu sekundach usłyszałam tupot butów. Myślałam, że to Liv albo Christie, ale przez otwór pod drzwiami widziałam męskie buty. Chłopak łomotał we wszystkie drzwi od kabiny.
- To damska toaleta, nie sądzisz? - powiedziałam smutna.
To był mój błąd, bo Ross od razu odnalazł mój namiar. Chciał otworzyć drzwi, ale już wcześniej zamknęłam je, więc nie miał nawet szansy.
Słyszałam, że oparł się o drzwi i zjechał po nich, siadając na ziemi.
- Laura, wiem...
- Nie, nic nie wiesz - przerwałam mu, pociągając nosem - nic a nic. Daj spokój. Idź stąd.
- Nie ma mowy. Nie chcę tam wracać, skoro wszyscy znów będą jechali po mnie wzrokiem.
Walnęłam pięścią w drzwi.
- Idź stąd - warknęłam.
- Nie.
Pamiętam jego upór, choć to nie mogło się równać do mojego. Zawsze śmiał się, że jestem osiołkiem. Praktycznie byłam uparta jak on, ale chyba nie wyglądałam identycznie. Tak przynajmniej sądzę...
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć, co ci leży na sercu?
- A co mam powiedzieć? - wybuchnęłam - jak bardzo mam dość swojego życia? Jak bardzo mnie to wszystko irytuje? Jak mnie wkurza to, że nie mogę panować nad swoimi uczuciami? Boję się o Paula, matka wiecznie mnie straszy i cały czas wydaje mi się, że nawet mnie nie kocha.
- A co z Paulem?
- Znów znika na całe dnie! - po moich policzkach znów poleciały łzy - boję się o niego, rozumiesz? Wiem, jak było ciężko. Widziałam go ostatnio w objęciach dziewczyny, a od niedawna znów zaczął znikać.
- Paul wychodzi?
- Zdziwiony? - spytałam ostro, nadal szlochając, więc nie zabrzmiało to efektywnie - chłopak, który ma za sobą nieudane próby samobójcze, uzależnienia, wizyty u psychologa nie może już normalnie żyć?
- Nie, to naprawdę dobrze. Korzysta normalnie z życia.
- Ale ja się o niego boję - powiedziałam zdenerwowana.
Byłam bezradna. Nie miałam czasu dla młodszego braciszka i bałam się, że znowu wpadnie w kłopoty. Tego bym nie zniosła.
- Laura, wszystko będzie...
- Nie mów tego, bo nic nie będzie dobrze! - krzyknęłam przerywając mu, znów uderzając pięścią w drzwi - nigdy nie jest! Może w twoim wielce radosnym i kolorowym życiu jest, ale nie u mnie! U mnie nic nigdy nie jest dobrze!
- Dasz mi dokończyć chociaż jedno zdanie?
Wciągnęłam głośno powietrze przez nos i nie odpowiedziałam.
- Dobrze - westchnął - czemu nie dasz sobie pomóc?
- Miałam gorszy okres, kiedy potrzebowałam cię, a ciebie przy mnie nie było, więc teraz mi nie pieprz nad uchem, jaka to jestem zła, okej? - powiedziałam zła.
Miałam ochotę znowu w coś uderzyć, ale się powstrzymałam.
- Boże, czy ty masz rozdwojenie jaźni? - spytał.
- Znowu zaczynasz te swoje brednie - zacisnęłam mocno zęby - nie, nie mam, ale mam już dość wiecznego podporządkowywania się wszystkim.
Między nami zapadła cisza. Słychać było nasze oddechy - jego spokojny, unormowany, a mój szybki i płytki. Oddychałam jak astmatyczka, nie mogłam się uspokoić. Moje ręce drżały. Bałam się. Bałam się, że znów go skrzywdziłam, że znów skrzywdziłam innych. Czy ja nie mogę mieć normalnego życia?
- Otworzysz? - usłyszałam jego niepewne pytanie - ciężko jest rozmawiać przez te drzwi.
- Nie chcesz mnie zobaczyć w tym stanie - powiedziałam cicho - słonko świeci, trawa jest zielona - powtarzałam jak mantrę tekst, który usłyszałam w filmie Karate Kid 4.
Dziewczynę to uspokajało, czemu mnie nie uspokaja?
- Co?
Znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam, że teraz zmarszczył czoło. Znałam go lepiej niż ktokolwiek inny.
- Nic.
Usłyszałam stukot jakiś szpilek.
- Profesor Smith kazała wam wracać już do klasy - usłyszałam głos nielubianej przeze mnie 'koleżanki' z klasy Margaret.
Domyślałam się, że zdziwił ją widok Ross'a siedzącego pod drzwiami łazienki w damskiej toalecie. Lynch machnął zapewne na nią ręką.
- Przekaż jej, że za chwilę wrócimy.
- Ale...
- Proszę - na pewno spojrzał na nią tym wielce rozbrajającym spojrzeniem, od którego robiło mi się niedobrze.
I na pewno się zarumieniła. Ech, ludzie są tacy przewidywalni, szczególnie klasowe lalunie w liceum.
Ale na myśl, że Ross obdarza kogoś tym spojrzeniem wywoływała we mnie zazdrość. Zacisnęłam dłonie w pięści. Po sekundzie albo dwóch Margaret uciekła z łazienki. Jeszcze przez dobrą minutę na szkolnym korytarzu było słychać echo jej szpilek.
- Laura, wiem, że przeżywasz złe chwile. Naprawdę chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak. Cały czas się zamykasz przed całym światem, nawet Olivia nie wie, co ci jest - mówił spokojnym głosem.
- Liv wie, co mi jest - odparłam - i wie, że dotyczy to ciebie.
Znów westchnął.
- Rozumiem, masz do mnie żal. Ale minęło już tyle lat!
- Nie chodzi o to - powiedziałam płaczliwie - proszę, przestań. To ty wywołałeś między nami nienawiść.
Zaskoczyłam go.
- Jeśli nie chodzi o tamtą sytuację, to w końcu o co?
No i się wkopałam.
- No... wiesz... no ten teges... - nie wiedziałam, jak się wytłumaczyć.
Plątałam się w zeznaniach, jakbym była na komisariacie i była obdarowywana ostrymi spojrzeniami siedzących tam policjantów.
- Hmm? - doczekiwał się wyjaśnień.
- Nic ważnego.
- Nic ważnego, a tak na to reagujesz? - spytał się sceptycznie.
- No bo... - wzięłam głęboki wdech; raz kozie śmierć - już wiem, co do ciebie czuję i to nie jest nienawiść.
Wiedziałam, że się uśmiechnął.
- Przyjaźń?
No cóż, przeliczył się.
- Nie.
Słyszałam, jak z niedowierzania wciąga mocno powietrze do płuc.
- Czy ty chcesz powiedzieć, że... - nie dokończył.
- Widzisz? Dlatego nie chciałam ci nic mówić.
Wstałam szybko na równe nogi i otworzyłam zamek. Miałam zamiar trzasnąć go drzwiami i uciec jak najszybciej przed nim. Wstydziłam się tego, co właśnie wyznałam.
Niestety, tym razem przeliczyłam się ja. Chłopak opierał się całą masą ciała o drzwi i żeby wyjść, musiałby zejść. Zszedł, to jasne, ale potem szybko złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
Bałam się spojrzeć mu w oczy. Opierałam się o jego tors i czułam, że próbuje podnieść moją brodę, abym spojrzała mu w oczy. A tego się właśnie bałam.
- Laura...
Czułam, że mnie przygniata w niedźwiedzim uścisku.
- Nie ma się czego wstydzić - wymamrotał w moje włosy.
Niepewnie przeniosłam moje ręce za jego plecy i objęłam do delikatnie.
- Tęskniłam za tym - powiedziałam cicho.
- Szczerze? Ja też.
- Macie wracać do kla... och! - usłyszałam głos Christie.
Pewnie musiało to dziwnie wyglądać. Szybko odsunęliśmy się od siebie.
Ross uśmiechnął się szeroko do mojej przyjaciółki, bajerując ją. Walnęłam go mocno w ramię.
- Ał! - krzyknął.
Obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Już wracamy. Idź, za sekundę cię dogonimy - powiedział blondyn.
Redford spojrzała na mnie znacząco i wyszła z łazienki.
Lynch przekrzywił głowę i spojrzał na mnie ciepło jak jakiś Golder Retriever. Pogłaskałam go po policzku.
- Przepraszam cię za wszystko - wyszeptał - nigdy nie chciałem cię zranić.
- Już ci wybaczyłam.
- To dobrze - uśmiechnął się uroczo.
Schylił się i pocałował mnie przelotnie w usta.
- To dobrze - powtórzył cicho, chwycił mnie za dłoń i trzymając się swoich boków, wróciliśmy do klasy.

***********************************

Siemka :)
Mam dziś doskonały humorek i mogłabym śpiewać na cały regulator, ale, niestety, okropnie fałszuję xd
W końcu mniej więcej wiadomo, co było ukochanemu braciszkowi Laury, Paulowi. Pewnie to żadna tajemnica, ale co tam.
No i - Raura! Nie mogłam się doczekać, aż w końcu ją wprowadzę ^^
Z boku bloga dodałam ankietę, czy mam pisać drugi sezon tego bloga. Jakieś tam pomysły mam c;
A więc komentujcie, głosujcie, a ja postaram się szybko dodać next'a.


10 komentarzy:

  1. Jej Raura♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cud, miód i orzeszki ♥
    Jest Raura *________________________*
    Kocham ^_^
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurwa (przepraszam za wyrażenie). Raura! Jejciu, wspaniały dzień! Raura, Raura lalalalalalala :3 Jejciu, nie jestem w stanie nic więcej dodać, ale to było zajebiste!
    Czekam na następny :3

    P.S. Czyli oni są parą, tak? *__*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :****
    W końcu Raura pogodzona, no i Raura <3333
    Czekam na next <333333333

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAA POGODZIŁAŚ ROSS'A I LAURĘ *______* Nareszcie asboqewdj ♥
    Wyobraziłam to sobie ii.. to musiało wyglądać romantycznie *.*
    Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie Raura!!!
    Dawaj szybko next i drugi sezon obowiązkowy :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest cudowny! Idealny! I jeszcze Raura<3 awwwww:* Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałam Cię blog do LBA!
    Więcej informacji na : http://opowiadanieraura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam.
    Rozdział wyszedł ci fantastycznie jak zawsze. Każdy rozdział jest coraz bardziej wciągający. ^^

    OdpowiedzUsuń